 |
Kalendarz | |
|
 |
Stypendia | |
|
 |
CEE | |
|
| |
Po prostu dom
Po prostu dom  Wielofunkcyjna placówka opiekuńczo-wychowawcza w Kłaju, mimo iż jest dopiero w fazie opracowywania wstępnej koncepcji, zdążyła już wzbudzić zaniepokojenie części mieszkańców, którzy oprotestowali jej lokalizację. W liście skierowanym do wójta gminy Kłaj i starosty wielickiego wyrazili oni sprzeciw wobec planowanego przedsięwzięcia. Stało się to okazją do spotkania władz samorządowych z mieszkańcami, podczas którego poruszano tematy związane z powołaniem placówki.
Spotkanie rozpoczął wójt gminy Kłaj Jan Majerz, który przybliżył historię dawnego budynku policji i starań władz samorządowych zmierzających do jego zagospodarowania. - Gmina nie mogła zrobić tego sama, ponieważ jest to własność skarbu państwa, dlatego zwróciliśmy się o pomoc do starosty wielickiego, który zarządza tym majątkiem - wyjaśnił Jan Majerz. Zbiegło się to z zamierzeniami Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie związanymi z uruchomieniem na terenie powiatu wielofunkcyjnej placówki opiekuńczo-wychowawczej dla dziewcząt. - W tym tkwi odpowiedź dlaczego akurat w Kłaju? Ponieważ dysponujemy tutaj obiektem, który można zaadaptować właśnie na tego typu cele - powiedział starosta Jacek Juszkiewicz.
Następnie sytuację dzieci objętych opieką PCPR w powiecie wielickim przybliżyła jego dyrektor Ryszarda Zakrzewska. Przed 1999 rokiem zadania te należały do kuratoriów oświaty, obecnie leżą w kompetencji powiatów. Aktualnie PCPR dysponuje na terenie powiatu 5 profesjonalnymi rodzinami zastępczymi, 3 pogotowiami rodzinnymi, 2 długoterminowymi rodzinami profesjonalnymi, 3 świetlicami środowiskowymi oraz placówką opiekuńczo-wychowawczą dla chłopców. - Placówka to inaczej dom dziecka. Jest ona konieczna w sytuacji, gdy nie udaje się znaleźć miejsca dla dzieci w rodzinach zastępczych - tłumaczyła Ryszarda Zakrzewska, przedstawiając procedury stosowane w momencie konieczności zabierania dzieci z biologicznych rodzin. - Ich położenie jest bardzo różne. Często są one świadkami przemocy w domu, bywa że same jej doznają, są zaniedbane, opuszczone. Dla nich sytuacja w rodzinie jest karą, podobnie jak postanowienie sądu o umieszczeniu w placówce wychowawczej, niekiedy bardzo daleko od domu. Dlaczego mamy po raz kolejny karać te dzieci? - pytała dyrektor PCPR, wyjaśniając zamiar powstania domu dziecka w Kłaju jako rodzimej placówki.
O tym, jak funkcjonują tego typu ośrodki opowiedział dyrektor Domu Dziecka „Moja Rodzina” w Pawlikowicach ks. Bogdan Węgrzyn. - W ciągu 15 lat działalności dom dziecka opuściło ponad 100 wychowanków. Mogę powiedzieć, że stali się dobrymi ludźmi. Gdy nas odwiedzają dziękują za utworzenie tego domu i zapewnienie im normalnego życia - stwierdził ks. Bogdan Węgrzyn, który podkreślił potrzebę akceptacji społecznej dla takich placówek.
W podobnym duchu wypowiedział się Wiesław Włosik, który prowadzi profesjonalną rodzinę zastępczą. - Nie powinno być tego typu placówek, bo dzieci powinny wychowywać się we własnych domach. Ale jeżeli mają takich rodziców, którzy nie zapewniają im należytej opieki? I kto jest temu winien? Oczywiście rodzice, lecz także społeczeństwo, które boi się tych dzieci - tłumaczył Wiesław Włosik, opowiadając jednocześnie o codziennym życiu sześciorga dzieci, którymi się opiekuje.
Mieszkańcy mieli sposobność poznać przygotowany system funkcjonowania placówki, który przedstawiła Ryszarda Zakrzewska. Docelowo przebywać w niej będzie 14-15 dziewczyn, co zdaniem dyrektor PCPR, pozwoli stworzyć rodzinną atmosferę. Zatrudnieni zostaną w niej specjaliści z wyższym wykształceniem kierunkowym: pedagog, psycholog, terapeuta oraz wychowawcy, których pracę nadzorował będzie kierownik ośrodka. Niewykluczone, że ogłoszony na jej prowadzenie konkurs wyłoni rodzinę zajmującą się profesjonalnie opieką nad dziećmi. Wychowanki same zajmą się gospodarowaniem, to znaczy będą samodzielnie sprzątać, prać, gotować, opiekować się młodszymi dziećmi i w ten sposób uczyć się odpowiedzialności. - Dla nas lokalizacja placówki jest bardzo ważna, ponieważ dzieci pozostaną w swoim środowisku, co ułatwi relacje z rodziną biologiczną i stworzy możliwość bezpośredniego kontaktu z ewentualnymi rodzinami adopcyjnymi - podkreśliła Ryszarda Zakrzewska.
Drugą część spotkania zdominowała dyskusja, w czasie której mieszkańcy zadawali pytania związane z planowaną w Kłaju placówką. - Dlaczego nie zostaliśmy poinformowani o zamiarze utworzenia jej tutaj, tylko przypadkiem dowiadujemy się o niej? Gdzie konsultacje społeczne? - pytał autor przesłanego do władz samorządowych listu. W odpowiedzi na nie starosta wyjaśnił, że do tej pory została podjęta jedynie uchwała zarządu powiatu, która daje dyrektor PCPR możliwość przygotowania wstępnej koncepcji. Nie przesądza jednak o realizacji samego przedsięwzięcia. - Nie dopuszczam myśli, żeby można było uruchomić placówkę bez zgody wójta gminy i konsultacji społecznych - podkreślił starosta.
- Boimy się wpływu tych dzieci na środowisko, boimy się towarzystwa, które może ciągnąć się za nimi - padły kolejne głosy z sali. - Spróbujcie zaufać tym dzieciom i nam jako osobom odpowiedzialnym za powstanie tej placówki - apelował starosta Jacek Juszkiewicz. Dyrektor PCPR Ryszarda Zakrzewska rozwiewała obawy mieszkańców zapewniając, że żadne z dzieci nie miało kłopotów z prawem i dementując po raz kolejny plotki określające planowany dom dziecka jako poprawczak. - Znam w 90% sytuację tych dzieci, znam same dzieci, żadne z nich nie miało problemu z prawem - odpierała zarzuty Ryszarda Zakrzewska.
- Księże dyrektorze, ile razy w ostatnim tygodniu była policja w domu dziecka w Pawlikowicach? - pytał wicestarosta Mirosław Mrozowski. - Ani raz - odpowiedział ks. Bogdan Węgrzyn. - A w ostatnim miesiącu, kwartale, roku? - dociekał wicestarosta. - Raz, co było związane z przesłuchaniem uczniów w związku z pewnym zdarzeniem w szkole - wyjaśnił ks. dyrektor. - Czy państwa nie przekonują nasze wyjaśnienia i opinie specjalistów sprawujących opiekę nad dziećmi? - zapytał zabranych Mirosław Mrozowski.
- To nie jest tak że nie chcemy domu dziecka w Kłaju - mówili niektórzy mieszkańcy, twierdząc, że nie chcą być utożsamiani z sygnatariuszami listu. - Osobom, które boją się tych dzieci mogę poradzić, by wzięły takie dziecko na święta. Trzeba się odważyć i w ten sposób wyrabiać sobie opinie - powiedziała jedna ze zwolenniczek utworzenia placówki w Kłaju. - Jestem radnym powiatowym i będę głosował za utworzeniem tej placówki, więc w 1/23 będzie to moja zasługa, nawet gdybyście mnie mieli nie wybrać po raz kolejny - stwierdził reprezentujący gminę Kłaj w Radzie Powiatu Wielickiego Władysław Migdał.
- Pamiętajcie, coście uczynili najmniejszemu, mnieście uczynili - powiedział na zakończenie dyskusji proboszcz parafii w Kłaju ks. Kazimierz Budek. Po tych słowach mieszkańcy w milczeniu opuścili salę konferencyjną urzędu gminy. Wcześniej jednak zostało przyjęte oficjalne stanowisko uczestników spotkania dotyczące jej utworzenia. Na ponad 60 osób, 10 pozostało przeciwnych lokalizacji domu dziecka w Kłaju.
- Dyskusja tak naprawdę nie zakończyła się w sali konferencyjnej, a jedynie przeniosła poza nią. Jeszcze długo rozmawialiśmy na temat placówki, w tym z autorem listu, który, jak się wydaje, zmienił zdanie na jej temat. I konsekwentnie będziemy robić tak dalej. Nie przypuszczałem, że sprawa może wywołać takie kontrowersje, bo przecież dotyczy ona ważnych społecznie tematów, w tym konkretnych przypadku, odnoszących się w znacznym stopniu do gminy Kłaj, bo 6 dziewczyn, które chcemy umieścić w tej placówce pochodzi właśnie stamtąd. Mogę zapewnić mieszkańców, że będą na bieżąco informowani o tym, co się dzieje - podsumował spotkanie starosta Jacek Juszkiewicz, który przyznał, że było ono trudne, ale zarazem bardzo potrzebne. Podziękował jednocześnie wójtowi gminy Kłaj Janowi Majerzowi, jego zastępcy Wiesławowi Średniawie i sekretarzowi urzędu Władysławowi Migdałowi za pomoc w jego organizacji i przychylność dla samej inicjatywy.
BP
09-11-2007
 Dodaj komentarz |
|